środa, 20 lipca 2016

Hummus "po mojemu"

Szczerze mówiąc, długo wzbraniałam się przed robieniem hummusu. Uważałam, że zrobienie dobrego to sztuka i że nie dam rady. Jednak ostateczne przejście na weganizm zmusiło mnie do przełamania się... Chyba nie trzeba zaznaczać, jak istotne jest spożywanie roślin strączkowych na diecie wegańskiej.
Wokół hummusu narosło mnóstwo legend - skąd pochodzi, jaki jest sposób na idealny... Kiedy już odważyłam się go zrobić okazało się, że kluczowe dla mnie jest to, aby był idealnie gładki. Chciałabym przedstawić Wam mój sposób na hummus...

1.Dzień przed planowanym robieniem hummusu zalewam cieciorkę dużą ilością wody. Moczę ją 10-12 godzin. Po tym czasie dokładnie płuczę ją na sicie i  zalewam świeżą wodą.
2. Następnie dodaję łyżeczkę sody oczyszczonej.Wstawiam garnek na palnik. Soda znacznie skraca czas gotowania. Bez sody cieciorka gotuje się około 2h. Podczas gotowania wytwarza się duża ilość piany, którą zbieram z powierzchni wody. Ponoć to zanieczyszczenia, których w ten sposób należy się pozbyć. Cieciorka z sodą gotuje się ok. 40 min. Ziarna są dobrze ugotowane, kiedy łatwo można je rozgnieść w palcach i mają "mazistą strukturę". Jest to kluczowy punkt w produkcji hummusu. Jeśli zajdzie taka potrzeba należy przedłużyć gotowanie o ok 10-15 min, ewentualnie dodać jeszcze trochę wrzątku, żeby cieciorka miała się w czym gotować!
3. Po ugotowaniu cieciorkę należy dość obficie posolić, przykryć i zostawić do całkowitego wystudzenia. Nie odcedzać!
4.W międzyczasie przygotowuję tahini. Dużą ilość łuskanego sezamu prażę na suchej patelni. Jak widać jedne ziarenka są bardziej uprażone, inne mniej. Ważne, żeby ich nie przypalić, bo ostatecznie hummus będzie gorzki w smaku. Ja hummus zawsze robię z 300g cieciorki. Nigdy nie ważę sezamu, przeznaczonego na tahini. Po prostu obficie zasypuję dno patelni. Tak jak wcześniej pisałam - mimo wszystko w hummusie kluczowa jest aksamitna konsystencja. Wracając do tahini a właściwie do jego prdukcji... Uprażone ziarenka przesypuję do wysokiego naczynia (akurat to jest ważne, jeśli nie chcecie mieć sezamu w całej kuchni) dolewam oleju rzepakowego lub oliwy z oliwek i blenduję wszystko za pomocą blendera ręcznego. Na tym etapie nie musi to być idealnie zblendowane, bo później czeka nas długie i dokładne blendowanie z cieciorką...Ważne, żeby nie było widocznych zbyt wielu ziarenek.
5.Kiedy ugotowana cieciorka już ostygnie odcedzamy ją, blendujemy samą, a następnie z dodatkiem tahini, soku z 1/2 cytryny, 3 ząbków czosnku, sporej ilości kuminu rzymskiego (jest to tradycyjny dodatek, bardzo go lubię i dodatkowo ułatwia trawienie) i sporej ilości chilli w proszku. Ja nie dodaję już kolejnej porcji oleju lub oliwy na tym etapie, bo sporą ilość dodaję przy produkcji tahini. Być może istnieje także konieczność dodania soli do smaku. Teraz jest też czas na dodanie odpowiedniej ilości "lodowatej" wody czyli wody w naczyniu wstawionej na pół godziny do lodówki. Taki dodatek sprawi, że hummus będzie jeszcze bardziej "mazisty", kremowy i puszysty... Ilość tej wody musicie sami ustalić na podstawie obserwacji konsystencji.
6. Teraz najprzyjemniejszy punkt czyli podawanie hummusu! Najczęściej jem go po prostu na kanapkach z racji tego, że jestem kanapkowym potworem i uwielbiam je jeść! A to inne sposoby podania:

Hummus na sałatach, z pomidorkami koktajlowymi, drobną fasolką i dressingiem z oliwy z oliwek i octu jabłkowego.
Najlepsze podanie czyli hummus, świeże warzywa, ciepłe grzanki




Mam nadzieję, że kilka moich rad może komuś się przydać. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz